Archiwum 20 stycznia 2004


sty 20 2004 Pamiętnik K. cz.IV
Komentarze: 3

07.01.2004r. 0:41
Odejdz! Nie chce Cie znac! Nie chce slyszec Twojego imienia! Wypaliles w moim sercu dziure której nie sposób zalatac. A nawet jesli to nawet nie próbujesz! Poszerzasz ja jeszcze bardziej by coraz bardziej mnie bolala. Nie nawidze Cie! Nie ran mnie juz wiecej! Nie chce Cie widziec a jeszcze bardziej nie chce calowac. Po pieciu dziewczynach bedac ze mna?! Nie dzieki... Spróbuje uciekac... Ale dokad?!
Nie mam sie do nikogo zwrócic. O to Ci chodzilo?! Bym olala przyjaciól dla Ciebie? Olala wszystko co mi drogie i bliskie. Udalo Ci sie. Nie mam nikogo. Nie mam marzen i nie chce Cie widziec. Tak bardzo kochasz mój smutek? Mój zal? Zwalaj dalej na mnie lgarzu! Nie nawidze Cie! Slyszysz? Nienawidze! O mój Boze... Myslisz, ze ja nie czuje?!

uciekajaca : :
sty 20 2004 Boję się jutra...
Komentarze: 0

Boje sie jutra. jakie upokorzenia przyjdzie jeszcze zniesc? Z jaka samotnoscia sie zmierzyc? czy "jutro" bedzie gorsze niz "dzisiaj"? albo czy bedzie lepsze? kolejne zludzenia znów nie chce dotknac prawdy. kiedy dla nikogo sie nie liczysz kiedy codziennosc jest tak smutna i zla, rzeczywistosc szara i bez wyrazu, a perspektywa przyszlosci cie przytlacza. kiedy zycie przelatuje obok ciebie, a ty mimo rozpaczliwych prób w zaden sposób nie mozesz go pochwycic. kiedy wszystko sie wali, a nic nie chce poukladac. kiedy wystarczy chwila, zeby caly swiat przestal istniec i wszystko stracilo sens (sens - czyli cos, czego nigdy nie bylo). kiedy wszystkie marzenia okazuje sie fikcja, bo kolejny deszcz niepowodzen uswiadamia ci, ze zadne z nich nie ma prawa sie spelnic i kiedy dokladnie wiesz co bedzie dalej. kiedy zamiast zyc - przezywasz kiedy wszystkim wokól jest wszystko jedno, czy jestes, czy cie nie ma. kiedy zadne czule spojrzenie nie spotka sie z twoim gdy rzucasz rozpaczliwe wezwania SOS, które spadaja ci na nos, bo nikt nie chce ich pochwycic. kiedy wciaz przed kims grasz udajac, ze jakos sie trzymasz, podczas gdy tak naprawde dawno sie rozsypales. kiedy czujesz sie tak, ze lepiej byloby juz nic nie czuc. kiedy nie ma sie na czym oprzec... wtedy wzbiera rozpacz, która cie pochlania. przy kazdym niepowodzeniu, przy kazdym upokorzeniu, pustce...
kolejna kropla rozpaczy dolacza do pozostalych by cie zatopic. toniesz.
dlaczego tak trudno jest zrobic cos, co dla innych mogloby wydawac sie najprostsze? dlaczego gdy przestaje oddychac po chwili jakis odruch, nad którym nie panuje kaze mi nabrac powietrza? dlaczego zycie jest chwilami (chwilami?) takie podle i uporczywe? dlaczego tak trudno jest zrobic sobie miejsce na ziemi i dlaczego mnie sie to nie udaje? dlaczego potrzebuje czuc, ze jestem kochana i dlaczego tego nie czuje? tak trudno jest zyc, gdy nikogo nie razi twoja nieobecnosc! gdy nie ma juz marzen, postanowien, idealów, wiary, mlodosci, nadziei, celów, szczescia, milosci, prawdy... nie ma nic. jest tylko szara pusta, dziura zamiast serca. kolejny dzien do przezycia - wyzwanie, które ma wymiar wyroku. kolejna wiosna, chociaz wcale na nia nie czekales... gdy ktos utracil nadzieje zwykle nie dba o reszte. niech zgasnie slonce i nie bedzie jutra. zeby juz wiecej nie bolalo...

uciekajaca : :